Za górami, za lasami, domek stał Tylko krzywy był co nieco i nieładny Więc go Antek, co w nim mieszkał, garbem zwał Choć ni lamą, ni wielbłądem nie był żadnym...
Pośród szczytów, jak zamczysko domek stał Tylko komin sterczał dziwnie przekrzywiony Ale Antek, co tam mieszkał, sekret znał więc i nie był tym problemem zbyt zmartwiony
Ktoś go spytał czemu taki dom on ma A Antoni wciąż udawał bohatera... Bo on jeden tylko prawdę o nim zna Kupił "chatę" od fałszerza i szulera...
Antek wiedział, co się święci, tego dnia Bo dom kupił w pewien piątek, trzynastego... Czy miał pecha? - okazało się, że tak. Jak tu teraz wyjść z honorem z pecha tego?...
Za górami, za lasami, domek stał... Dziś jest piątek, trzynastego - o, jak miło! Teraz Antek na los szczęścia liczyć miał... Bo do niego dwóch naiwnych się zgłosiło
Ja biegłam jak pawik, jak motyl maleńki
po żółtym rumianku pachnącym z wieczora,
a tyś się uśmiechał i tulił mnie, miły...
A przecież rzuciłeś mnie wczoraj...
Och, sen już powoli z mych powiek opada
jak mgła albo rosa z rumianka...
a ktoś mi do ucha jak wąż podpowiada:
- Tyś tylko ze snu jest kochanka...
To po co ja, głupia, o tobie marzyłam
pół nocy i jeszcze nad ranem?...
Już wiem, że na darmo... Za to pięknie śniłam...
Boś był mi i sługą, i panem...