Choć wciąż jesień w kalendarzu
i listopad jeszcze wciąż,
to dziś rano, przy garażu,
ujrzał śnieg mój zacny mąż...
i przypędził z tą nowiną
(choć do pracy właśnie biegł):
- Zbudź się, Basiu! Zbudź, dziewczyno!
Popatrz tylko! - Pierwszy śnieg!
Więc i ja wybiegłam z domu
(wszak uwielbiam biały puch!)
i cichutko, po kryjomu
białe kule poszły w ruch...
i bałwanka ulepiłam...
dla gromadki, dziatwy mej.
No i dziatwa moja miła
rada z niego jest, że hej!
Gliwice 29.11.2010 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz